Moja przygoda z nurkowaniem zaczęła się dla mnie kiedy mój mąż bardzo intensywnie pokazywał mi zalety nurkowania. 🙂 Najpierw firmy na youtube. Oczywiście oceniałam takie filmy jako mega fajne, bo nie wiedziałam, że mam odnieść je do swoich przyszłych doświadczeń. Nie wiedziałam, że Marcin miał plan abym kiedyś była uczestnikiem takich podwodnych wypraw. 🙂
Ciekawość i walka z sobą
Poddałam się ciekawości i poszłam razem z Marcinem na intro. Było to w sierpniu 2017 roku. Poszłam tam z otwartą głową ale.. Ale dostałam formularz z pytaniami dotyczącymi zdrowia. Zmagałam się z wieloletnim nawracającym zapaleniem zatok. Tego dnia byłam zdrowa, ale z tyłu głowy lampka się zapaliła. Czy aby na pewno nic się nie stanie i czy będzie ok. Dodam, że pływak ze mnie żaden. Utrzymam się na wodzie ale jeziora już nie przepłynę.
Intro było na basenie, były informacje wprowadzające- pełen luz 😉 Ubraliśmy sprzęt i zaczęliśmy wchodzić do wody. Zatrzymałam się na trzecim stopniu i próbowałam włożyć głowę pod wodę. Brałam wdech, zatrzymywałam powietrze i nie byłam wstanie oddychać przez automat. Próbowałam jeszcze kilka razy ale moje próby kończyły się niepowodzeniem. Uczucia jakie mi towarzyszyły były sprzeczne, z jednej strony ulga, że nie muszę z sobą walczyć 😉 a z drugiej trochę złość i rozczarowanie na siebie, że nie byłam wstanie zrobić „prostego” ćwiczenia.
Marcin wymyślił sposób abym mogła poradzić sobie z tematem oddychania pod wodą. Kupił maskę z fajką. Poszliśmy na basen. Weszłam na tor dla dzieci, uklęknęłam i próbowałam oddychać przez fajkę z zanurzoną głową. Trwało to z 20 min i udało się !! Po przepłynięciu kilku basenów, nadal na torze dla dzieci, przeszłam na tor dla dorosłych, głębokość 5 m i tam również przepłynęłam kilka basenów. Uczucie radości, zadowolenia z siebie i uświadomienia sobie, że każdy z nas ma swoje tempo i swój czas. Małe kroczki dadzą nam więcej frajdy i radości niż skok na głęboką wodę. Było to w październiku 2017 roku.
Dla mnie przełom roku 2017/ 2018 był zawodowo bardzo intensywny więc z nurkowaniem nie zadziało się nic do maja 2018. Dzięki mężowi i jego namowom oczywiście oraz Wiesławowi, naszemu instruktorowi, który znalazł czas i wyraził zgodę, aby zrobić szkolenia teoretyczne i część praktycznych w terminie, w którym miałam już ciut luzu udało się rozpocząć kurs OWD.
Ach te początki
Teoria spoko, Wiesiu wytłumaczył wszystko z cierpliwością i powagą 😉
Praktyka- no tutaj było gorzej.
Basen – zdjęcie i założenie maski pod wodą- dramat, ale po kilku wciągnięciach nosem chlorowanej wody udało się. Przepłynięcie pod wodą bez maski – wyobrażenie – nie uda się, nie ma opcji, rzeczywistość- po kilku ćwiczeniach udało się. I tak było z każdym wymaganym ćwiczeniem jakie należało zrobić na OWD.
Wody otwarte – pierwsze nurkowanie – kamieniołom w Niemczech. Ubrałam się, przygotowałam sprzęt, Wiesiu posprawdzał i idziemy nurkować. Moje założenia z tyłu głowy- wchodzimy z brzegu powolutku, spokojnie, tak jak na Honoratce- widziałam jak Marcin z innymi nurkami to robił. 😉
Rzeczywistość – Wiesiu przeciągnął mnie do bojki, która oznaczała platformę na 5m kilka metrów od wejścia. Byłam przerażona a może nawet spanikowana, dlaczego? dlatego, że miałam inny scenariusz w głowie. Chciałam na brzeg i koniec, absolutnie koniec, to nie dla mnie, nie dam rady, „ za dużo” niespodzianek. Wiesiu jak zawsze spokojny, opanowany, poprosił abym złapała się bojki i spokojnie głęboko oddychała. Ja pamiętam tę bojkę jako „koło ratunkowe”, trzymam nie mam zamiaru puścić. 😉
Po chwili nie wiem ile to trwało Wiesiu pokazał mi pod wodą pływającego Marcina i inne osoby, które z nami wtedy były. No to z tyłu głowy, nie chciałam zawieść oczekiwań Marcina, ale też siebie. Chciałam pokonać swoje ograniczenia i odnaleźć chwilę spokoju. Spokojnie powoli zeszliśmy na platformę i tam opływaliśmy ją dookoła. Chociaż „opływaliśmy” to za duże słowo- myślę, że odpowiednim byłoby opisanie tego jak próbę utrzymania się na konkretnym poziomie poprzez robienie sinusoidy. Na pewno wyglądało to komicznie, ale uwierzcie starałam się bardzo płynąć w jednej linii. 😉
Było trudno, było wiele emocji, ale była też błogość w głowie. Nie było natłoku myśli, co gdzie, kiedy, na kiedy, jak. Myślałam tylko nad tym żeby oddychać prawidłowo, próbować utrzymać trym. Ten czas był dla mnie waży. Uświadomił, że mam przestrzeń, która daje mi to czego w tamtym momencie bardzo potrzebowałam. Nadal uważam, że nurkowanie to nauka, krok po kroku nowych umiejętności, odnajdywania się w nowych sytuacjach. Wymaga bardzo dużego opanowania i pracy z samym sobą.
Dziś mogę powiedzieć z pełną świadomością, że dzięki temu, że Marcin mnie namówił, Wiesio znalazł czas na kurs a ja „powalczyłam” sama ze sobą, odnalazłam czas dla siebie. Kurs OWD zapoczątkował moją wewnętrzną zmianę. Dziękuję za to przede wszystkim Marcinowi Za wsparcie dla uparciucha jakim jestem i za wiarę, że ja też potrafię. 😉 Dziękuję Wiesiowi za czas, cierpliwość i spokój jakim emanuje. Ten spokój dał mi poczucie bezpieczeństwa, które dla mnie stanowi podstawę.