Bedzie długo i nie dla wszystkich…Co jakiś czas dostaję pytanie o sprzęt w jakim nurkujemy z Anią w ciepłych wodach podczas dalekich podróży. Odpowiedź z jednej strony jest bardzo prosta, ponieważ dokładnie wiemy w czym nurkujemy i gdzie. Problem pojawia się w chwili kiedy dostaję pytanie składające się z jednego słowa – Dlaczego?
Zaczyna się wtedy długa dyskusja. Z tego powodu postanowiłem opisać swoje spostrzeżenia. Uważam, że temat swoich modyfikacji mam zamknięty na jakiś czas.
Ostatnia nasza wyprawa utwierdziła mnie w przekonaniu, że na tego rodzaju wyjazdach sprzęt typowo rekreacyjny jest jedynym sprzętem, który się sprawdza a zabieranie ze sobą całej masy innego sprzętu mija się z celem o ile ktoś nie ma zamiaru robić dekompresyjnych nurkowań i nie wybiera się na wyprawę typowo techniczną. Jeżeli tak, to czytanie tego co poniżej mija się z celem. Całość będzie dotyczyła nurkowań rekreacyjnych a nie technicznych czy jaskiniowych.
Na co zwracam uwagę, podczas wybierania sprzętu?
Wygoda, łatwość obsługi, waga, jakość oraz to jak się czuję w konfiguracji pod wodą. Wszystko jest dla mnie tak samo ważne i kolejność nic nie oznacza. Nie zwracam uwagi na markę czy to w czym pływają inni i nie podążam za modą. Oczywiście wiem, że za chwile ktoś pomyśli, że piszę ten tekst ze względu na to, że jestem związany z Dive System, ale po przeczytaniu tekstu zapewne to myślenie ulegnie zmianie. Nazw firm od tej chwili nie będę używał. Nie wypowiadam się też na temat kolorów oraz aspektów wizualnych, bo każdy ma inne oczekiwania i inne upodobania. Walory estetyczne są dla mnie najmniej ważne i zostają pominięte. Będę w punkach wymieniał każdy element sprzętu i uzasadniał swoje wybory.
Założenia i sprzęt nurkowy
Założenie – urlopowa wyprawa na safari lub stacjonarne nurkowanie w wodach bez sufitu nad głową o temperaturze równej lub wyższej niż 28 stopni. Nurkowania do 40metrów w czasie około 60min.
- Maska – używałem kiedyś ze szkłami dzielonymi. Od długiego czasu używam jednoszybowej. Dzięki temu nie czuje się jak koń z klapkami na oczach. Zwiększa się pole widzenia a oczy działają razem a nie oddzielnie. Widzę to samo prawym i lewym okiem. Prawdopodobnie nigdy nie założę a na 100% nie kupię sobie już maski ze szkłami dzielonymi. Nie używam maski z przezroczystym silikonem i nie kupuję argumentu w postaci tego, że jest jaśniej i łatwiej można dostrzec partnera. Na wyjazdy zabieram dwie maski na wszelki wypadek.
- Fajka – miękka bez zaworków – obowiązkowo na każdy wyjazd. Twarda mi przeszkadza a zaworki są kompletnie zbędne.
- Płetwy – nieco bardziej miękkie i dłuższe niż klasyczne techniczne oraz sporo lżejsze, aby nie mieć problemu z trymowaniem się w piance. Płetwa musi nadawać się w moim przypadku do pływania żabą, ale nie tylko. Znam tylko jedna płetwę nie techniczną, która się do tego nadaje. Nie wymieniam marek i mogę jedynie podpowiedzieć, że jest to marka przy której utarło się pewne powiedzenie – „pływają w tym tylko geje i złodzieje”. W kraju mnie w nich nie zobaczycie, ale na wyjazdach prawie wszystkich. Kupiłem je na początku swojej przygody z nurkowaniem a Ania kupiła sobie nowe rok temu i już nie są tak dobre jak z poprzednich serii. Są trochę za miękkie, ale i tak nie jest źle. Są oczywiście płetwy techniczne lżejsze, ale pióro jest dla mnie za krótkie. Nie pływam też na wyjazdach tylko żabą a w technicznych pływanie kraulem mi nie pasuje, choć oczywiście jest to możliwe.
- Bojka z kołowrotkiem – zawsze duża. Małe są do zabawy a nie wykorzystania na morzu przy dużym falowaniu, które może się pojawić w każdej chwili. Pisząc duże mam na myśli nie tylko długość, ale i obwód. Nie cienkie i krótkie. Mają być grube i długie.
- Narzędzie tnące – zabieram ze sobą zawsze przynajmniej easy-cut. Dlaczego? Kiedyś kolega mi odpowiedział w bardzo prosty sposób na pytanie o to dlaczego zabiera ze są tyle rzeczy pod wodę. „Dlatego, że w domu czy bagażniku mi się nie przydadzą” – usłyszałem. Coś w tym jest. Nie zabieram jednak ze sobą całej masy narzędzi tnących a przede wszystkim kosy wielkości bagnetu. Nie nurkuję polować więc nie robię z siebie komandosa.
- Latarka akumulatorowa – bez kabli i bez żadnych zbiorników. Mała zgrabna lekka z ładowarką. Nie ma problemów na lotnisku a świeci bardzo dobrze i wystarczająco długo. Latarki mam sprawdzone w jaskiniach a skoro tam się nadają to w tym przypadku również. Zabieram jeszcze mały backup raczej jako światło (szeroki kąt) do kamerki, którą kompletnie nic nie potrafię zrobić, ale cały czas się staram. Może kiedyś „naumiem” się ustawiać odpowiednio parametry, kręcić i składać filmy. Ciągle jednak na to czynność brakuje czasu. Tak przy okazji – jak dla mnie posiadanie kamerki pod wodą wcale nie należy do przyjemności a wręcz odwrotnie. To jest chyba jedyny zbędny element, który zabieram ze sobą pod wodę.
- Pianka – tylko długa o grubości 2/3mm. Ania zabiera trochę grubszą i do tego żyletę, której nie używa – tak na marginesie. Ja żylety nie posiadam, ale mam naturalną barierę ochronną niczym mors, którą utrzymuję w dobrym stanie. Krótka pianka jest ok i są tacy którzy nurkują w podkoszulce i krótkich spodenkach, ale ja preferuje długą, która nie tylko mnie chroni przed wyziębieniem. Każdy chyba wie przed czym jeszcze. Wiem, że powinno się trzymać z dala od dna i tak też czynię, ale nie zawsze jest to możliwe. Czasami podpływa się bliżej i w takim przypadku o błąd nie trudno a w szczególności jak ktoś chce uwiecznić na zdjęciu coś co ogląda i jest to bardzo małe lub z daleka nie widać. Jak nadziewam się na prąd też zbliżam się do ściany lub dna i też łatwo o kontakt z czymś co nie sprawia przyjemności. Widziałem osoby w krótkich piankach z ranami i oparzeniami na rękach i nogach. Jakby nie było, pełna pianka chroni nas skuteczniej i tyle. Oczywiście liczę się z zarzutem, że w piance krótkiej byłbym bardziej ostrożny i stworzenia żyjące pod, na i w pobliży dna czy ściany byłyby bezpieczniejsze. Oświadczam, że nie z powodu chęci uśmiercania czy okaleczania czegokolwiek używam długiej a i niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy czegoś pod wodą nie zahaczył nieświadomie i okaleczył lub też uśmiercił.
- Kaptur – zabieram zawsze, czasami nie używam, a czasami na każdym nurkowaniu. Oczywiście cienki a nie np. 9mm. Na ostatniej wyprawie na 26nurkowań nie miałem kaptura na sobie tylko na pierwszych trzech zejściach pod wodę. Na trzecim odczuwałem delikatny chłód choć woda miała 29-30stopni. Na czwarte nurkowanie nocne założyłem kaptur i tak już czyniłem do końca wyprawy.
- Komputer – Zabieram ze sobą duży komputer i zabieram też zegarkowy. Uważam, że zegarkowy w zupełności wystarcza. Jak będę miał dwa zegarkowe to z dużego zrezygnuję. Zawsze warto mieć, ze sobą dwa komputery a ta zasada jest znana raczej większości nurków i nie będę się nad tematem rozwodził za długo. Zawsze może coś się wykrzaczyć pod wodą i warto mieć na sobie zapasowy. Można oczywiście nurkować z jednym (sam rekreacyjnie i płytko nurkuję z jednym), ale jak wysiądzie a przed nami kolejne nurkowania to warto mieć backup, aby uniknąć dodatkowych kosztów związanych z wypożyczeniem. Komputery nie ważą na szczęście dużo więc można zabrać i nawet trzy.
- Rękawiczki – nie zabieram, bo nie wolno raczej i tak ich używać.
- Buty – neoprenowe z twardą podeszwą. Do tego cienkie skarpety neoprenowe. Skarpety nie z powodu zimna tylko ewentualnych obtarć na odmoczonych stopach. Dlaczego twarda podeszwa? Aby nie odczuwać tego po czym się łażę.
- Adapter INT/DIN – zabieram, ale ostatnio tylko się przeleciał. Na łodzi wykręcają z zaworu przejściówki na życzenie. Przeżyłem jednak kiedyś przygodę, podczas której musiałem skorzystać z wypożyczonego automatu, ponieważ przejściówki nie dały się odkręcić a ja nie miałem adaptera. Od tamtej pory zabieram zawsze, choć jest dosyć ciężki.
- Hak rafowy – miałem, ze sobą pierwszy raz i będę miał już zawsze na każdej dalekiej wyprawie, podczas której mogą pojawić się prądy.
- Automaty – podstawowy rekreacyjny zestaw z jedną modyfikacją – długi wąż 200cm, który zaczepiam pod kieszenią balastową i jest ok.
- BCD – temat rzeka. Postaram się opisać na tyle zwięźle, aby nie zawiało nudą.
Skrzydło – a nie jacket
Czuję się w tym rozwiązaniu najlepiej. Nic mnie nie uwiera i nie ściska przy nadmuchanym jackecie. Trym mi się łatwiej zachowuje w skrzydle i na tym tyle o przewadze w moim przypadku skrzydła nad jacketem.
Waga – najlżejsze z możliwych. Zawsze mam problem z przekroczeniem limitu bagażowego a cięższe wcale nie oznacza lepsze. Z tego powodu mam skrzydło podróżne bardzo lekkie – jacket z zasady jest sporo cięższy i to jest to kolejny dla mnie plus za skrzydłem. Mam zamiar jeszcze swoje odciążyć poprzez wymianę inflatora metalowego na plastikowy.
W zestawie mam dwie kieszenie balastowe założone na pas biodrowy, które mogą w sumie zmieścić 10-12kg (zależy od kształtu kafli z ołowiu), a przy zestawie powyżej opisanym to sporo za dużo. Nie zabieram w związku z tym ze sobą pasa balastowego.
System, którego używam nie posiada płyty aluminiowej z adapterem do pojedynczej butli tylko wzmocnioną konstrukcją w typie noszaka. Uprząż oczywiście regulowana a nie na stałe z jednej taśmy. Wbijanie się w uprząż wyregulowaną na stałe przy jednoczesnej konieczności zmiany regulacji w przypadku używania tego samego zestawu w Polsce jest dla mnie ponad siły. Podejrzewam, że już nigdy nie wrócę do uprzęży z jednej taśmy. Nawet w SM używam regulowanej i nie mam zamiaru wracać do ustawianej na stałe.
Mocowanie butli – dwa pasy, które można przesunąć tak, aby jeżeli jest to konieczne założyć balast jako trymujący na butli lub założyć kieszenie trymujące.
Pas kroczny z d-ring do przypięcia haka rafowego, choć przy silnym prądzie nie polecam tej metody. Lepiej się zaczepić w d-ring przy ramieniu lub trzymać w ręku linkę. No chyba, że ktoś jest przyzwyczajony do noszenia stringów. W sumie na uprzęży mam pięć d-ringów. Dwa przy pasie naramiennym, dwa przy pasach biodrowych i jeden już wymieniony.
Używam skrzydła o kształcie horseshoe z gumami. Używałem kiedyś skrzydła w kształcie donut. Czy widzę różnicę? Nie, a jeżeli ktoś widzi to chyba dla prowadzenia dyskusji z braku innych tematów. Czy widzę zagrożenie zablokowania powietrza przez gumy? Nie i powiem nawet więcej. Lepiej mi się obsługuje skrzydło z gumami i na powierzchni i pod wodą. Jednak czy brak gum coś utrudnia? Oczywiście, że nie. Nie warto tematu kontynuować, bo to taka sama rozmowa jak między zwolennikami Canona i Nikona czyli czysto akademickie rozważania.
Dlaczego nie zabieram ze sobą skrzydła w uproszczeniu nazwijmy technicznego i w dodatku do twina?
Bo nie widzę w tym sensu. Nurkowanie trwa przeważnie około godzinę i zestaw z jedną butlą jest wystarczający. Można zawsze zamówić sobie flaszkę 15l i jest ok. Zamawianie twina i taszczenie go ze sobą nawet kilka kroków jest zbyteczne przy założeniu z początku tekstu – wyjazd rekreacyjny. Zupełnie teoretycznie – jeżeli koniecznie chciałbym mieć ze sobą dwie butle pod wodą to zapewne zabrałbym ze sobą automat do stage oraz uprząż i zabierał przypiętą z boku na te nurkowania, które tego by wymagały a nie na wszystkie.
Rozważyłbym ewentualnie SM (Sidemount) – też można z jedną butlą nurkować, po prze konfigurowaniu automatów i ewentualnie z dwoma na wybrane nurkowania. Gdybym decydował się na twina oznaczałoby to, że nawet na nurkowanie nocne do 15m na 45minut musiałbym na siebie wrzucać zbędne kilogramy a o wadze piszę nie tylko pod względem limitów bagażowych, ale również powierzchniowych. Nie przekonuje mnie to, ze w zestaw dwu-butlowy na plecach to lepszy trym. Moim zdaniem taki zestaw w przypadku prądów czy przyjmowania pod wodą różnych pozycji to tylko przeszkoda. Rozumiem, że u nas przyjęło się, że każdy ma idealnie wyglądać pod wodą, utrzymywać się w bezruchu na jednej głębokości czy wachlować dodatkowymi butlami w jedną czy drugą stronę obserwując wskazania komputerów. Na wyjazdach są fajniejsze rzeczy do robienia niż trenowanie trymu pod wodą.
To wszystko pakuje w lekką dużą torbę podróżną i plecak. Dokładam inne rzeczy osobiste i wychodzi średnio około 20kg w bagażu głównym i 5kg w podręcznym. Czasami trochę więcej jak zaszaleję z ilościach ciuchów lub…. hmm… to nie ten temat.
Czego mi brakuje?
- Dir galoty – już zaczynam poszukiwania lub zlecę uszycie krawcowej. Nie będę więcej nurkował w piance bez kieszeni na nogach w których mogę schować np. bojkę.
- Lupa – muszę poszukać nie za dużej i poręcznej.
Stawiam orzechy przeciw dolarom, że i tak za jakiś czas coś będę modyfikował.
Zaczynając przygodę z nurkowaniem zaczynałem na kursie od jacketu, który z marszu nie przypadł mi do gustu. Kupiłem sobie skrzydło z zintegrowanym systemem balastowym i bardzo szybko przeszedłem na płytę metalową i skrzydło donut do twina. Sprzedałem stare skrzydło i kupiłem zestaw donut do pojedynczej butli z płytą aluminiową i adapterem na podróże. Po tych zakupach cieszyłem się jak dziecko, że w tym zakresie skończyły się moje potrzeby i nic już nie będę modyfikował. Niedługo później pojawił się SM i znowu przekonfigurowanie. Pojedyncza butla na plecach przestała dla mnie istnieć razem z twinem na jakiś czas. Teraz na wyjazdach wróciłem do butli pojedynczej na plecach wcale tego nie żałując a wręcz odwrotnie. Czekam, aż ktoś coś nowego wymyśli i pewnie znowu zacznie się kolejna przygoda związana z wydatkami i pływaniem w nowej konfiguracji…. a może wszystko jest już wymyślone i nie będę już nic zmieniał.
Proponuję, przede wszystkim niedoświadczonym nurkom przed zakupem bardzo jasno i wyraźnie odpowiedzieć sobie na pytania. Czego oczekuję od nurkowania, gdzie i kiedy mam zamiar nurkować, jak często i do jakiego etapu wyszkolenia chciałbym dotrzeć w przyszłości? Pamiętać należy o tym, że przy zakupie sprzętu i nie tylko, należy dokonywać dobrych wyborów i nie kierować się tylko ceną choć to ważny aspekt.
Złe wybory i częsta wymiana sprzętu sprawia wrażenie, że nurkowanie jest bardzo drogie a wcale tak nie jest. Jeżeli dokonasz niewłaściwego zakupu (każdemu się zdarza) zanim coś wystawisz na sprzedaż zastanów się czy przypadkiem za jakiś czas nie będziesz musiał czegoś bardzo podobnego kupić.
Nie daj się też namówić na coś co jest Ci wciskanie jako konieczne, bo musisz przejść przez każdy etap, aby ostatecznie zdecydować co chcesz w przyszłości używać lub ktoś Ci powie, że na skrzydło jest za wcześnie a komputer kup sobie jednogazowy, bo nie masz i tak uprawnień na nitrox. Potem za kilka tygodni dostaniesz zaproszenie na kurs nitroks z jednoczesną propozycją zakupu komputera dwugazowego.
Jeżeli jednak chcesz nurkować tylko w ciepłych wodach i do tego raz czy dwa razy do roku nie przepłacaj i nie kupuj tego czego nigdy nie wykorzystasz. Niby proste i oczywiste…. a teraz zastanów się, ile masz w domu zbędnego sprzętu lub ile sprzętu sprzedałeś, bo na początku kariery nurkowej podjąłeś kilka błędnych decyzji.
Mój sprzęt po podróży jest już wypłukany, wysuszony i czeka na kolejną wyprawę a Ani moczy się na Bali.
Publikacja gościnna, autor Gawron
Czesc. Z ciekawosci – po co Ci lupa na wyjazdy?